poniedziałek, 8 października 2012

Zabawny? Nie, aseksualny!

Typowi Anglicy: inteligentni i zabawni
Czasami znajomi pytają mnie, jak udaje mi się wyłapywać pewne rodzaje błędów czy niezręczności w tłumaczeniach. Filmy czy piosenki są pod tym względem bardzo wdzięcznym medium - porównanie oryginału i przekładu jest banalne. Większe zainteresowanie budzą książki. Czy czytam każdą w obu wersjach językowych? Zdecydowanie nie; nie mam zazwyczaj dość czasu na czytanie tej samej książki dwa razy, a tego rodzaju analizy porównawcze urządzam sobie tylko wtedy, gdy tłumaczenie mnie zachwyci.

Najczęściej jednak błędy w tłumaczeniach książek po prostu rzucają się w oczy. Jeżeli dość dobrze znamy angielski, już na pierwszy rzut oka widać dosłowne tłumaczenia idiomów czy źle dobrane słowa. Czasami jednak znajomość języka okazuje się być zbędna - od razu widać, że coś poszło nie tak.

Jeden z najbardziej zapadających w pamięć tego rodzaju momentów przeżyłam podczas lektury Dobrego omenu autorstwa Neila Gaimana i Terry'ego Pratchetta. Wspólne dzieło popularnych brytyjskich pisarzy to lektura dotycząca wciąż bardzo aktualnego problemu - powieść dotyczy zbliżającej się wielkimi krokami biblijnej Apokalipsy, a w tym roku po raz kolejny będziemy obchodzić koniec świata!

Neil Gaiman, Terry Pratchett
Dobry omen


W celu ułatwienia czytelnikom wczucia się w moją sytuację, tym razem przekład (autorstwa Juliusza Wilczura Garzteckiego i Jacka Gałązki) pojawi się jako pierwszy. Oto krótka charakterystyka anioła Azirafala, jednego z głównych bohaterów Dobrego omenu:

Już podczas pierwszego zetknięcia się z Azirafalem wielu miało takie oto zdanie o jego osobie:
1) był typowym Anglikiem,
2) był inteligentny,
3) był bardziej zabawny niż stado pijanych szympansów.

Po raz pierwszy ostrzegawcze światełko zapaliło się przy punkcie trzecim. Spieszę z kontekstem: pomimo że fragment ten pojawia się mniej więcej w połowie książki, Azirafal jak dotąd nie powalił mnie swoim poczuciem humoru. Ba, sklasyfikowałabym go wręcz jako raczej poważnego. Cóż, czytelnik bywa omylny, czytam więc dalej.

W dwu punktach obserwatorzy nie mieli racji, a mianowicie:
1) Niebo nie leży w Anglii, bez względu na to, co utrzymują niektórzy poeci oraz
2) anioły są aseksualne (lub, jak kto woli, bezpłciowe). Jeśli same nie zechcą, żeby było inaczej.

Punkt pierwszy nie budzi zastrzeżeń, jednak w jaki sposób domyślna aseksualność anioła stoi w opozycji do którejkolwiek z wymienionych wyżej informacji? Sięgnijmy do oryginalnej wersji tekstu.

Many people, meeting Aziraphale for the first time, formed three impressions: that he was English, that he was intelligent, and that he was gayer than a tree full of monkeys on nitrous oxide. Two of these were wrong; Heaven is not England, whatever certain poets may have thought, and angels are sexless unless they really want to make an effort.

Pozwoliłam sobie podkreślić istotny fragment. Tym, którzy nie widzą jeszcze, co się stało, od razu wyjaśniam: pierwotnym znaczeniem słowa gay było wesoły i beztroski. Dopiero w XX wieku rozpowszechniło się używanie go w stosunku do homoseksualistów. Mamy tu więc do czynienia z grą słów, której nie sposób dosłownie przetłumaczyć. Niewątpliwie chodzi jednak o to, że Azirafal uważany był za geja, nie za wesołka - i aż dziw, że żaden z tłumaczy tego nie zauważył.


2 komentarze:

  1. Nie za bardzo rozumiem jednak co z homoseksualistą ma wspólnego stado małp po gazie rozweselającym. Sklonności? To możliwe, biorąc pod uwagę dalszy ciąg o aseksualności

    OdpowiedzUsuń