środa, 9 stycznia 2013

Złota facePalma 2012

Witam wszystkich po świąteczno-noworocznej przerwie!

Na początku miesiąca tradycyjnie już ogłoszę wyniki wyborów poprzedniego głosowania na Złotą facePalmę - w tym przypadku Złotą facePalmę Listopada. Tym razem walka była wyjątkowo wyrównana, jednak zaszczytny tytuł przypadł Doktor Zosi, drugiemu najczęściej wyświetlanemu wpisowi w 2012 roku, który zdobył 34% głosów. Tuż za blondwłosą lekarką uplasowały się Stwórzmy z czasu linię! (25% głosów) oraz Potęga złego przekładu (22% głosów). Z chęcią pogratulowałabym zwycięzcom, ale ponoć nie należy kopać leżącego :).

Dziś zamiast ostatniego miesiąca podsumujemy cały ubiegły rok. W plebiscycie na Złotą facePalmę 2012 o facePalmę Pierwszeństwa konkurować będą po 3 najlepsze wpisy z września, listopada i grudnia oraz świąteczny wpis o filmie The Holiday z grudnia. Głosowanie potrwa do 10 lutego, a ankieta jak zwykle umieszczona jest po prawej stronie.

Poniżej - wszystkie wyróżnione posty biorące udział w plebiscycie.

Wrzesień


Pożegnanie z Dalekami: Kilka słów o serialu "Doctor Who" plus fragmenty napisów budzących poważne wątpliwości, czy ja i tłumacz oglądamy ten sam serial.

Nick Fury i Pani Mikołajowa: Specjalnie dla fanów Marvela, "Słonecznego patrolu" i Tłumacza Google.

Tłumaczu, a niech cię...!: Tym razem w Facepalmiarni słynna "Tajemnica Brokeback Mountain", czyli kilka słów o przysięgach.


Październik


Dr House i dowody uznania: Zachorowałeś? Doktor House z pewnością przyjdzie z gratulacjami!

Dzieci, mamy przedsiębiorstwo!: Anioł ciemności powraca z ciasteczkami zagłady. Dzieci, mamy przedsiębiorstwo!

Zabawny? Nie, aseksualny!: Dla fanów Neila Gaimana i Terry'ego Pratchetta - pisarzy bardziej zabawnych niż stado pijanych szympansów.

Listopad


Stwórzmy z czasu linię!: Prognoza pogody nie nastraja optymistycznie, więc najwyższy czas na "November Rain" Guns N' Roses.

Potęga złego przekładu: Niepotrzebny rozkład, chińskie klamki i słowa na d, czyli o tym, jak to robią zawodowcy.

Doktor Zosia: Doktor Zosia ze wspaniałej telenoweli, czyli cała prawda o odniesieniach kulturowych.

Świąteczny bonus


Święta z karpiem w tle: Kto ma ochotę na karpia, czyli święta, święta i po The Holiday.

środa, 26 grudnia 2012

Święta z karpiem w tle

W tej wannie nie ma miejsca dla nas dwóch!
Pomimo braku czasu, spowodowanego świątecznym rozgardiaszem (i świątecznymi odcinkami seriali!), postanowiłam z okazji kończących się świąt napisać o bardzo świątecznym filmie, którego przymusowe obejrzenie wprawiło mnie w doskonały nastrój (z mało świątecznych powodów).

Mowa o The Holiday, hollywoodzkiej produkcji należącej do filmów z gatunku "to właśnie będziesz oglądał w święta w telewizji przez najbliższe 20 lat". Oczywiście, The Holiday w tej kategorii nie zawodzi - widziałam je na honorowym miejscu w świątecznym programie TV.

Tym razem jednak nie o tłumaczeniu dla stacji będzie mowa - zajmę się wyjątkowo swojską perełką z napisów tłumaczonych przez internautów.

The Holiday


Kontekst: Grana przez Cameron Diaz bohaterka nie chce odchudzać się w święta!

I wanna eat carbs without wanting to kill myself.

Chcę zjeść karpia nie myśląc o samobójstwie.

100 gramów surowego karpia to 127 kalorii, 100 gramów karpia po obróbce termicznej - 162 kalorie. Nie jest źle! (Chyba, nie jestem specjalistką od kalorii.) Swoją drogą, czy to nie dziwne, że akurat karp tak martwi dbającą o figurę Amerykankę? Makowiec i pierogi z pewnością są bardziej kaloryczne (i bardziej kuszące).

Tłumacz dał się zmylić odrobinę podobnej pisowni - droga od carb do karp nie jest jak widać długa. Jednak carbs = carbohydrates, czyli węglowodany.

Obawiam się, że tym razem karp znowu nie zostanie uratowany :(.

środa, 19 grudnia 2012

Wiele hałasu o ciemność

Zanim pojawi się nowy, świąteczny wpis, zapraszam wszystkich do lektury niedawno opublikowanego na gazeta.pl artykułu o inicjatywnie fanów Star Treka "Zmieńcie tytuł Star Treka".

Obserwując dyskusje na forach internetowych można odnieść wrażenie, że Polacy są ekspertami nie tylko od polityki i piłki nożnej, ale także wszyscy posiadają stopień co najmniej doktora w zakresie filologii angielskiej, teorii przekładu i lingwistyki stosowanej. Nie wykluczam, że tak jest w rzeczywistości - tyle się w końcu słyszy o nadprodukcji magistrów kierunków humanistycznych! - dziwi mnie jednak, że główną dziedziną ich specjalizacji stały się polskie tłumaczenia tytułów filmów i seriali.

W niekończące się dyskusje na temat "Wirującego seksu" i "Szklanej pułapki" przebojem wdarła się nowość: tym razem oberwało się dystrybutorom sequelu filmu Star Trek, osadzonego w świecie słynnego serialu science fiction. Oryginalny tytuł Star Trek Into Darkness został tym razem przetłumaczony jako W ciemność. Star Trek, co wśród fanów (w liczbie około 400, sądząc po stronie akcji na Facebooku) wywołało oburzenie.

Okazuje się, że przyczyną tej histerii nie jest nienaturalna kolejność (przesunięcie tytułu serii na koniec) - nie podoba się już sam tytuł. Propozycje oburzonych? Za "oficjalnym apelem": „Star Trek: Ku ciemności”, „Star Trek w ciemności” i „Star Trek: Wędrówka w mrok”.

Aktualne jak nigdy

Przyznam, że do tematu polskich tytułów filmów mam (jak widać) dość ambiwalentny stosunek. Z jednej strony sprawa wydaje się wybitnie facepalmogenna, z drugiej - większość zarzutów filmów jest po prostu nietrafiona. I to na dwa sposoby: krytykowane są osoby, które za tytuł nie odpowiadają, a poziom merytoryczny krytyki jest często naprawdę niski. Tak jest również w tym przypadku - na dodatek mamy do czynienia z klasyczną sytuacją z gatunku "przyganiał kocioł garnkowi".

A czy Wam jakieś tłumaczenia filmów szczególnie przypadły do gustu bądź wyjątkowo się nie spodobały? Jaki jest Wasz stosunek do toczących od lat dyskusji na temat "Szklanej pułapki" i "Elektronicznego mordercy"?